niedziela, 12 października 2014

Kraina cudów. Andrzej Stasiuk "Wschód"




Na wschód, czyli dokąd? W swojej najnowszej książce Andrzej Stasiuk rozprawia się z osobistymi mitami i… geografią.

Ten rok należy do Andrzeja Stasiuka. Nie tak dawno fani autora cieszyli się z wydania zbioru esejów, pod zbiorczym tytułem „Nie ma ekspresów przy żółtych drogach”, w którym znalazły się wybrane teksty publikowane wcześniej m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i zagranicznej prasie. A już jesień mogliśmy powitać z nową książką pisarza. „Wschód” jest rozwinięciem i dopełnieniem poprzedniej książki Stasiuka, a wiele wątków tam sygnalizowanych tu znajduje swoje ukoronowanie.

Tytułowy Wschód w książce Stasiuka funkcjonuje dwojako – jako miejsce i jako metafora. Sens geograficzny i symboliczny pojęcia „wschodu” wchodzą ze sobą w dialog, przeplatają się nawzajem. Wschód to i Rosja, i Mongolia i nie tak daleki Lublin – miarą tego, co wschodnie, nie jest odległość geograficzna, ale specyfika miejsca zakorzeniona w mentalności ludzi.

Wschód widziany oczami Stasiuka jest miejscem, gdzie wydarzają się rzeczy wyjątkowe. Nieprzewidywalnym, w swoim nieokiełznaniu, odmiennym od zachodniego świata schludnych domków i białych kołnierzyków. Bardziej zmysłowym i organicznym, „krainą cudów”.„Wchodzisz o świcie do małego miasteczka i goszczą cię tak, jak powinno się gościć wędrowca. Jedzenie, przychylność i sen” . W Nowym Jorku był i raczej nie chce tam wracać, na wschód ciągnie go nieustannie. I to na ten wschód najbardziej „wschodni”, nieuporządkowany, brzydki, trwający w inercji pomimo upływu lat. Na jaw wychodzi upodobanie pisarza przedmiotów symbolizujących czasy minione, nierzadko będących już w stanie rozkładu. Tym pozornie brzydkim rzeczom Stasiuk funduje drugie życie, opisując je tak jakby były precjozami z wystawy jubilerskiego sklepu. A obrazki z pegeerowskich sklepików są jak z Schulza wzięte.


Jadąc na Wschód, Stasiuk odbywa podróż do źródeł, nie tylko osobistej historii, ale szerzej rozumianych źródeł kulturowych. Szuka śladów po ideologii, która miała wpływ na kształt jego dzieciństwa i młodości (Rosja – „duchowa ojczyzna mojego pegeeru”), ale i mitycznych wydarzeń, które, jak najazd mongolskich hord, definitywnie wpłynęły na naszą kulturę.

Prawem asocjacji, skojarzeń, których logikę pojmuje tylko on sam, Stasiuk łączy doświadczenia ze swoich wschodnich podróży ze wspomnieniami z przeszłości, zwłaszcza z tej najbardziej fundamentalnej dla niego epoki, epoki dzieciństwa. Podróż odbywa więc jednocześnie naprzód i w głąb - te dwa kierunki eksploracji wyznaczają oś, na której wspiera się pisarza odczuwanie Wschodu. W świecie Stasiuka chiński sklep w jednym z miasteczek Beskidu Niskiego, bazar odpustowy, na który zabierali go dziadkowie we wczesnych latach i  „jarmark Europa”, do niedawna wielka atrakcja stołecznego miasta, budzą te same skojarzenia i emocje, są częścią tego samego zespołu wyobrażeń. Chronologia i geografia są tu tylko umowne, nie one ostateczne porządkują nasz świat.

Ważną rolę w opowieści Stasiuka pełnią wydarzenia o znaczeniu symbolicznym, doświadczenia inicjacyjne, które pisarz przywołuje po wielokroć. Czasem przeżyte, czasem znane tylko z opowieści, do których Stasiuk wraca, powracają jak leitmotiwy. Znalezienie legitymacji partyjnej wujka w kredensie, uratowanie od śmierci z rąk Niemców brata matki, pierwszy samotny spacer, pierwsza podróż autobusem, urastają do rangi wydarzeń o fundamentalnym znaczeniu. Wspólna przeszłość i pamięć najsilniej łączą pisarza z jego rodziną, a ta więź staje się, jak sam przyznaje, dla niego coraz bardziej istotna, tak jak coraz większą moc przyciągania mają rodzinne strony.. Może jest tak, zapytuje pisarz, „Że im szersze zataczamy kręgi, tym wyraźniejszy jest środek tego krążenia i tym silniejsze przyciąganie?”. Że im dalej, tym bliżej? Jedno jest pewne, świat Andrzeja Stasiuka ma swój środek na Wschodzie.




Wschód
Andrzej Stasiuk
Wydawnictwo Czarne
2014




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz