czwartek, 2 czerwca 2011

podróż re-kreacyjna


 


wyobraź sobie taką oto podróż: siedzisz w pociągu przy oknie, za szybą zmieniający się krajobraz, pozornie neutralny. wyjeżdżasz z miasta A do miasta B - oba niepozbawione są dla ciebie osobistego znaczenia. już kiedyś podobną podróż przeżyłeś, tylko wtedy była ona dłuższa, była jakby procesem, powolną przeprowadzką z jednego miejsca do drugiego. a teraz pospiesznie. zatem siedzisz przy oknie, obserwujesz. elementy krajobrazu widziane przez szybę zdają się jakoś na ciebie oddziaływać, przywołują nieostre wspomnienia, silne, aż to granic uobecnienia dawnych odczuć, emocji. podróż staje się jakby ponownym odtworzeniem tamtego procesu przemiany, re-kreacją ale w zmienionym kontekście, wzbogaconą o perspektywę dnia dzisiejszego. te dwa czasy: czas podróży i czas przemiany - choć niewspółmiernej długości - są wobec siebie równoległe. podporządkowują się hegemonii miejsc-znaków. w ich zderzeniu rodzi się jeszcze jeden wymiar, organizacja naddana, wytworzona w wyniku wzajemnego splatania się czasów, które schwytano w sieć znaków.

jeśli trudno jest ci wyobrazić sobie podróż, pomyśl o spacerze. mapa miasta z naniesioną na nią siatką punktów znaczących, nośników zdarzeń przeszłych. szlak można wyznaczać sobie dowolnie, komponować re-kreację bez przestrzegania przestrzennej chronologii. tak jest jeszcze ciekawiej.